Historia jakich wiele....
Był sobie pseudohodowca, miał labradorkę...
Jak po kilku porodach odmroziła sobie sutki...zwisające do samej ziemi....odpiał z łańcucha i wyrzucił na mróz....
I tak do pewnego przytuliska w podkarpackiem trafiła Kala - prześliczna wystraszona biszkoptowa labradorka...
Natychmiast zoperowana (usunięcie tkanki martwiczej i części listwy mlecznej) wydobrzała.... zgłosili się chętni do adopcji urodziwej suni....
I wróciła z adopcji, bo:
\" na dźwięk telewizora i urządzeń domowych dostawała podobno ataków prawie paniki, szczekała i warczała ( ... ) tak czy inaczej ludzie sie poddali i postanowili jednak, że pies wróci do hotelu i trzeba znaleźć mu dom bardziej doświadczony , taki który poświęci Kali sporo czasu i będzie wiedział jak wyciągnąć ją z \"traumy\" .
Kala boi się wchodzić do domu, boi się schodów, spokojnie czuje się na ogrodzie, widać po jej zachowaniu że mieszkała zapewne w jakimś kojcu lub piwnicy, tak twierdzą właściciele z hoteliku. Kala już jest u nich z powrotem, będą próbowali z nią pracować.\"
Szukamy dla niej domu, który podejmie się wyzwania - nauczenia jej, że życie w domu z ludźmi to frajda, a nie strach.....
Może trwać tydzień...może miesiąc...ale wiemy, że się uda...
Kontakt:
727 906 679 , r.szyszka@op.pl
adopcje@labradory.info