Stevie został przywieziony przez straż miejską do lecznicy w stanie skrajnego zagłodzenia. Psina leżała na trawniku od kilku, a może nawet od kilkunastu dni. Bez ruchu. Dlaczego się nie ruszał, dlaczego nie szukał ratunku, jedzenia, picia?... Ano dlatego, że najprawdopodobniej na skutek powikłania po babeszji stracił wzrok (odklejenie siatkówki). Przerażony tym, że nic nie widzi, że nie wie gdzie jest, wycieńczony chorobą, spragniony i wygłodniały leżał na trawniku i czekał. Na co? Pewnie sam już nie wie czy na pomoc czy na śmierć...
Lekarze zajęli się Steviem, wyleczyli z babeszji, odrobaczyli, zaszczepili, wykastrowali (wszystko na koszt lecznicy) opiekowali się nim najlepiej jak potrafili, a my szukaliśmy mu domu. Gdy zgłosiła się pani, która postanowiła mu dać serce i dom, radości naszej nie było końca! Znalazła się osoba, która postarała się o wyprawkę dla Steviego, druga zaoferowała bezpłatny transport. Stevie mógł wreszcie opuścić lecznicową klatkę...
Niestety jego i nasza radość nie trwały długo. Po niespełna 3 miesiącach pani się \"odwidziało\". Emocje opadły, a opieka nad psem chyba ją przerosła. Stevie znowu jest w opałach!
Psiak ma ok. 1,5 roku i bardzo dobrze sobie radzi ze swą ułomnością. Potrafi omijać przeszkody, gdy pozna teren porusza się bardzo sprawnie. W mieszkaniu, które zna trudno nawet zauważyć, że jest ślepy.
Stevie pilnie potrzebuje domu (choćby tymczasowego!)
Niestety nie przepada za kotami.
W tej chwili pies przebywa w Zduńskiej Woli, ale jest możliwość zorganizowania transportu.
Kontakt w sprawie adopcji: Magda Lipińska, 502 002 322, mstswf@wp.pl
